- Tak. - odpowiedziałem spokojnie i przeczesałem ręką włosy.
- I teraz wszyscy będziemy niańczyć dziecko, bo tobie wpadł jakiś głupi pomysł do głowy? - Louis popatrzył na mnie jak na skończonego idiotę.
- Następnym razem się zastanów co robisz. Ciekawe co pomyślą o nas media. - dołączył się Liam. Spodziewałbym się takich słów po każdym z nich, ale nie po Liamie. Nie po naszym Daddy Direction, nigdy.
- Już widzę te nagłówki - Harry machnął ręką w powietrzu tak jakby chciał coś zademonstrować - Chłopcy z One Direction jako niańki. - zacytował pusto.
- Ja się na to w zupełności nie piszę. - wzruszył ramionami Niall po czym wstał z kanapy i udał się do kuchni.
- Ja również, radź sobie sam. - Lou poklepał mnie po ramieniu. Chwilę potem oddalił się za blondynem, a dwójka pozostałych obdarowała mnie dziwnym spojrzeniem i również znikła. Poczułem się okropnie. Nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek coś takiego usłyszę. Zawsze byliśmy przyjaciółmi, pomagaliśmy sobie a teraz mówią mi że mam sobie sam radzić. Co jak co, ale to bolało. Bardzo bolało. Zrezygnowany udałem się do swojej sypialni. Danielle bawiła się z Maxie u siebie w pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Wszystko teraz wisi na włosku. Zastanawiałem się czy może powinienem oddać Maxine. Choć gdybym to zrobił urządziłbym jej dużo krzywdy. Poza tym nie mogę.. Przywiązałem się do niej, można powiedzieć że pokochałem ją. To bardzo dobre dziecko, w tym sierocińcu by się marnowało tylko. Boję się tylko że z taką pomocą u przyjaciół nie wytrzymam. Co prawda mam Danielle, ale ona pewnie będzie musiała wyjechać i zostanę sam.
- I co? - w moim pokoju pojawiła się brunetka. Przeniosłem na nią wzrok.
- Kazali mi radzić sobie samemu. - odpowiedziałem po czym znów spuściłem głowę.
- Że co do cholery?! - zapytała zdenerwowana - Idź do Maxie, pogadam z nimi sama. - pokręciła głową i rozwścieczona zbiegła na dół. Kiedy Danielle się wkurza to nie ma możliwości nie dostać od niej po twarzy. Wyobraziłem sobie co tam się może dziać przez co cicho się zaśmiałem. Powoli wstałem i udałem się do pokoju Dan gdzie siedziała Maxie i grała na laptopie.
- Cześć księżniczko. - pocałowałem ją w policzek kładąc się obok. Dziewczynka posłała mi lekki uśmiech, ale bardziej była chyba zainteresowana ekranem komputera niż mną.
- O hej! - odwróciła się w moją stronę z zaskoczeniem. Uśmiechnąłem się na widok jej wesołej twarzyczki. Odruchowo nacisnąłem na jej Iphona aby sprawdzić godzinę. Miała ten telefon już od dawna, w końcu w sierocińcu mogła kupować sobie rzeczy skoro miała kasę. Co prawda zdziwiła mnie tapeta. Mała Maxine stała na niej obok lekko schylającego się faceta. Wyglądał tak na 19 lat? Miał czarne włosy do ramion, które były mocno pocieniowane, dwa kolczyki w wardze, jeden w brwi i dwa duże tunele w uszach. Do tego jego ciało po prostu całe było w kolorowych tatuażach. Sam mam ich kilka i lubię je, ale nigdy bym sobie nie wytatuował całego ciała.
- Kto to ? - zapytałem brodą wskazując na ekran telefonu.
- To Kai, mój kuzyn. Jest cudowny, naprawdę go kocham, trudno znaleźć kogoś lepszego od niego! Chciałabym być taka jak on! - odparła z zachwytem. Zdziwiłem się.
- Oh, jesteś śliczna jak na razie nie rób sobie tatuaży i tuneli. - zaśmiałem się gładząc ręką jej włosy. - Mam nadzieję że kiedyś go poznam. - dziewczynka pokiwała głową i oparła swoją głowę o moje ramię.
*
- Nie wiem w tym momencie czy was nienawidzę czy tylko jestem na was zła. - zaczęłam wchodząc do kuchni, w której czwórka oszołomów spokojnie konsumowała lunch, tak jakby nigdy nic. - No tak, w ogóle nie rozumiecie o co mi chodzi. - dodałam kiedy spojrzeli na mnie niezrozumiałym wzrokiem. - Jak wy w ogóle możecie. Zayn to wasz przyjaciel. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Też się zdziwiłam, ale chce mu pomóc. Chce żeby było mu teraz łatwo. Spójrzcie na to z innej strony. Przecież on robi dobrze dla Maxine. Pomaga jej, to my też pomóżmy.
- Maxine.. - zamyślił się Harry przeżuwając hot-doga. - Maxine Hardingstone? - spojrzał na mnie, pokiwałam głową.
- O kurcze ona jest nieśmiertelna! - krzyknął podekscytowany Lou - Ciekawe czy jak spadnie z wieżowca to przeżyje!
- Louis! - uderzyłam go w tył głowy.
- Ja tam uważam że to duch i będzie nas nawiedzać w nocy. - powiedział poważnym głosem naukowca Niall. Również dostał w głowę.
- Możecie iść przeprosić Zayna? Albo jakoś mu to wynagrodzić? - popatrzyłam na ich głupie miny - Wyobraźcie sobie że nagle to wam czwórka przyjaciół mówi że macie radzić sobie sami. - skończyłam. Stałam tam dobre 10 minut, a żaden z nich nawet się nie poruszył. Nic. - Liam ty też? - pokręciłam głową patrząc na mojego chłopaka. Nie odezwał się. Spuścił tylko wzrok. - Skoro tak to jesteście skończonymi idiotami. Zawiodłam się na was, z resztą nie tylko ja. - zdenerwowana opuściłam pomieszczenie i udałam się do swojego pokoju gdzie siedział Zayn z Maxie. Łzy podchodziły mi do oczu. Nie wiem co im się stało, ale wiem to że przegięli, ostro przegięli. Z płaczem wpadłam w ramiona, trochę zdezorientowanego Zayna. Od razu przytulił mnie do siebie i pocałował w głowę. To właśnie w nim było najlepsze, zrozumienie i empatia. Liam miał z tym kłopoty. Najpierw musiał się dowiedzieć o co chodzi a dopiero potem jakoś reagował.
- Czemu płaczesz Danielle? - spytała Maxine uważnie mi się przyglądając. Z początku nie wiedziałam co jej powiedzieć.
- Długa historia. - powiedziałam ocierając łzy. Co prawda nadal byłam wtulona w Zayna.
- Nie płacz. - przytuliła się do mnie. Była cudowna, naprawdę świetna. W duszy się uśmiechnęłam, nawet nie wiedziałam że ośmioletnie dziecko tak dobrze może przywrócić radość.
*
Przekręcałem się z boku na bok na wąskiej i mało wygodniej kanapie. Co prawda muszę się do tego przyzwyczaić, będę tu spał przez ostatnie kilka dni. Była trzecia w nocy, a myśli tak cisnęły mi się do głowy że za Chiny nie mogłem zasnąć. Dopiero teraz uświadomiłem sobie że będę musiał jeszcze o wszystkim powiedzieć moim rodzicom i siostrą. Trochę się boję ich reakcji, w ogóle nie wiem czego mam się spodziewać. Moje siostry są nieprzewidywalne. W jednej chwili mogą mnie zupełnie znienawidzić, rodzice sam nie wiem.. Pewnie dadzą mi tysiąc wykładów, a do tego wcale nie będą zadowoleni.
- Zayn, w twojej szafie cały czas coś się rusza. - usłyszałem nad sobą cichy szept. Zdezorientowany podniosłem głowę patrząc na wielkie oczy Maxie. Jej słowa trochę mnie rozbawiły, w końcu nie mam żadnego potwora w szafie.
- To tylko twoja wyobraźnia, idź spać bo jutro nie wstaniesz. - uśmiechnąłem się lekko.
- Danielle mówiła to samo, nie wierze wam. - rzuciła nadal nade mną stojąc.
- Jak nie zaśniesz to cię zaatakuje, więc lepiej idź spać. - westchnąłem przecierając oczy. Maxine stała tak jeszcze z minutę, a następnie, sam dokładnie nie wiem jak to zrobiła, ale położyła się obok mnie przytulając się do mojej ręki. Pokręciłem głową ze zrezygnowania. Szczerze to cała ta sytuacja trochę mnie rozśmieszała. Podniosłem delikatnie dziewczynkę i położyłem ją na swojej klatce piersiowej, dzięki temu miałem więcej miejsca i pewność że jak zasnę to nie zrzucę jej na podłogę. Poza tym ważyła tak mało, że w ogóle mi nie przeszkadzała. Powoli gładziłem swoją dłonią po jej plecach, czekając aż zaśnie. Ja osobiście nie spałem przez całą noc, za bardzo wpatrzony byłem w moją maleńką córeczkę.
- Zayn, w twojej szafie cały czas coś się rusza. - usłyszałem nad sobą cichy szept. Zdezorientowany podniosłem głowę patrząc na wielkie oczy Maxie. Jej słowa trochę mnie rozbawiły, w końcu nie mam żadnego potwora w szafie.
- To tylko twoja wyobraźnia, idź spać bo jutro nie wstaniesz. - uśmiechnąłem się lekko.
- Danielle mówiła to samo, nie wierze wam. - rzuciła nadal nade mną stojąc.
- Jak nie zaśniesz to cię zaatakuje, więc lepiej idź spać. - westchnąłem przecierając oczy. Maxine stała tak jeszcze z minutę, a następnie, sam dokładnie nie wiem jak to zrobiła, ale położyła się obok mnie przytulając się do mojej ręki. Pokręciłem głową ze zrezygnowania. Szczerze to cała ta sytuacja trochę mnie rozśmieszała. Podniosłem delikatnie dziewczynkę i położyłem ją na swojej klatce piersiowej, dzięki temu miałem więcej miejsca i pewność że jak zasnę to nie zrzucę jej na podłogę. Poza tym ważyła tak mało, że w ogóle mi nie przeszkadzała. Powoli gładziłem swoją dłonią po jej plecach, czekając aż zaśnie. Ja osobiście nie spałem przez całą noc, za bardzo wpatrzony byłem w moją maleńką córeczkę.
*
Obudziłam się na Zaynie. Spał tak zabawnie z otwartymi ustami i głową przechyloną lekko w bok. Zaśmiałam się pod nosem i lekko żeby go nie obudzić zeszłam na podłogę. Moim celem była kuchnia, wieczorem nic nie jadłam więc mój żołądek domagał się śniadania. Dziwne uczucie, bo w sierocińcu nigdy nie byłam głodna, kiedy widziałam tamtejsze jedzenie to czułam się przepełniona tak jakbym już nic w siebie nie mogła zmieścić. Była siódma i po domu nikt nie chodził. Z tego co wiem to mieszka tutaj też czwórka innych chłopaków, bo chyba mężczyznami ich nazwać nie można. Nie wydawali się mili, choć tak naprawdę to nie prowadziłam dialogu z żadnym z nich. Nawet nie znam dokładnie ich imion. Umiejętnie wdrapałam się na blat kuchenny i otworzyłam szafkę, w której znajdowała się nutella. Chwyciłam słoik i zamknęłam drzwiczki po czym odwróciłam się; O mało co nie dostałam zawału. Przede mną stał średniowysoki blondyn z miną oburzonego dziecka i warczał na mnie jak pies, dosłownie szczekał, chrumkał, nie wiadomo co jeszcze.
- Nutella jest moja. - zmarszczył brwi po czym wyrwał mi z ręki słoik.
- Nie? - bardziej oznajmiłam niż zapytałam i zabrałam mu obiekt naszej sprzeczki. Zeskoczyłam z blatu i odkręciłam pokrywkę. Włożyłam do słoika palec, nabierając na niego jak najwięcej czekolady i wsadziłam do ust. Chłopak wziął dużo powietrza do buzi, tak jakby się czegoś przestraszył.
- Zostaw! Zostaw! - wrzeszczał - Zostało jej tylko na dzisiejszą porcję! Jak mogłaś, szatan z ciebie! - darł się wniebogłosy. Spojrzałam do słoika i faktycznie : nic w nim już nie było oprócz śladów czekolady na ściankach. Wzruszyłam obojętnie ramionami i wyrzuciłam słoik do kosza. - Pożałujesz tego! Jeszcze zobaczysz, pamiętaj że niejaki Niall Horan tu mieszka!
- Kto to Niall Horan? - zapytałam z kpiną w głosie. On naprawdę był nawiedzony.
- Ja jestem Niall Horan! I ty się jeszcze pytasz, przecież jestem sławny! - prawie wyrwał sobie włosy z głowy - Najpierw zjadłaś coś co kocham, a teraz sobie ze mnie żartujesz!
- Co się tak drzesz? Ludzie chcą spać. - w kuchni pojawił się ziewający chłopak z burzą loków na głowię.
- No bo ona zjadła mi nutelle i jeszcze się ze mnie śmieje! - naskarżył oburzony Niall (jak już wiem) pokazując na mnie palcem.
- Oj Horan, ciebie to nawet dziesięciolatka gasi. - zaśmiał się brunet nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Mam osiem lat. - wtrąciłam obserwując dwójkę chłopaków.
- Właśnie tak myślałem. - loczek puścił mi oczko. Skoro tak myślał to czemu tak nie powiedział? Oni naprawdę są dziwni i zaczynam się ich bać. Przyglądałam się każdemu z ich ruchów. Blondyn smutny robił sobie kanapkę z dżemem, a ten którego imienia jeszcze nie znam szukał czegoś po szafkach. - Chcesz coś zjeść? - zwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Wydawał się milszy i normalniejszy od zdesperowanego Nialla. Pokiwałam głową na tak. - Mam nadzieję że lubisz jajecznicę, bo nic innego nie da się zrobić z tego co jest w naszym domu. - wspominając jajecznicę którą jadłam to nienawidzę, ale wierzę że może on gotuje lepiej, na pewno gotuje lepiej.. Drzwi od kuchni znów się otworzyły. Tym razem zobaczyłam szczęśliwą Danielle.
- Cześć Dan! - przywitał ją wesoło Niall jednocześnie z tym drugim. Dziewczyna totalnie ich olała i podeszła do mnie mocno mnie przytulając.
- Cześć słoneczko. - pocałowała mnie w policzek. Chłopaki trochę się skrzywili, ale wrócili do swoich zajęć. - I co? Było coś w szafie? - zapytała siadając na krześle i przyciągając mnie na swoje kolana.
- Nie wiem, spałam z Zaynem na dole. - odpowiedziałam pokazując szereg białych zębów.
- Hej wszystkim. - kolejny chłopak, tym razem z brązowymi włosami i znamieniem na szyi wszedł do kuchni. Zanim złapał się za przeszukiwanie szafek, nachylił się nad Danielle z celem pocałowania ją w usta. Niezbyt zrozumiałam, ale Dan złapała go za koszulkę i odepchnęła. - O co ci chodzi? - rozłożył ręce z pretensją patrząc na dziewczynę.
- Nawet się nie pytaj. - mruknęła Danielle podciągając mnie wyżej.
- Ma okres. - stwierdził loczek odwracając się w naszą stronę i opierając o blat obok kuchenki.
- Zamknij się Styles! - krzyknęła rzucając w niego długopisem, który miała pod ręką. Czyli chłopak z loczkami ma na imię Styles, blondyn Niall to teraz jeszcze muszę dowiedzieć się imienia bruneta.
- Chcesz mi uszkodzić twarz?! Nasze fanki by cię znienawidziły! - zbulwersowany Styles wyciągnął sobie wplątany w jego loki długopis. Wyglądało to trochę śmiesznie, bo z początku miał duże problemy.
- Większego debila od ciebie nie widziałam. - powiedziała przekręcając oczami na co chłopak aż się zatrząsł.
- Gdybyś nie była dziewczyną, przywaliłbym ci! - odpowiedział zamaszyście kiwając głową.
- Ciekawe czym, skoro ty masz żelki zamiast rąk. - głośno wypuściła powietrze ze swoich ust. Styles chciał już jej dogryźć, ale do kuchni wkroczył Zayn.
- Co się tu pali? - popatrzył na wszystkich przeczesując swoje włosy - Naprawdę nie czujecie? Harry spójrz na swoją jajecznice głąbie. - westchnął, po czym uśmiechnął się do mnie i wziął mnie na swoje ręce.
- No nie! - usłyszeliśmy głos pięciolatka wychodzący z ust loczka. - Moja jajecznica! Ciekawe co teraz zjemy, nic nie ma w lodówce..
- Pójdę do sklepu! - zaproponował wesoło Niall unosząc palec do góry.
- Nie! - krzyknął Liam - Zanim zdecydujesz się czy kupić keczup ostry czy meksykański, i poczekasz na dostawę młodych ziemniaków to umrzemy z głodu. Poza tym nakupujesz tak dużo że się nie zabierzesz i będziesz przez kolejne 30 minut próbował dojść. - skończył, a obrażony Horan opadł na krzesło.
- Właśnie tak myślałem. - loczek puścił mi oczko. Skoro tak myślał to czemu tak nie powiedział? Oni naprawdę są dziwni i zaczynam się ich bać. Przyglądałam się każdemu z ich ruchów. Blondyn smutny robił sobie kanapkę z dżemem, a ten którego imienia jeszcze nie znam szukał czegoś po szafkach. - Chcesz coś zjeść? - zwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Wydawał się milszy i normalniejszy od zdesperowanego Nialla. Pokiwałam głową na tak. - Mam nadzieję że lubisz jajecznicę, bo nic innego nie da się zrobić z tego co jest w naszym domu. - wspominając jajecznicę którą jadłam to nienawidzę, ale wierzę że może on gotuje lepiej, na pewno gotuje lepiej.. Drzwi od kuchni znów się otworzyły. Tym razem zobaczyłam szczęśliwą Danielle.
- Cześć Dan! - przywitał ją wesoło Niall jednocześnie z tym drugim. Dziewczyna totalnie ich olała i podeszła do mnie mocno mnie przytulając.
- Cześć słoneczko. - pocałowała mnie w policzek. Chłopaki trochę się skrzywili, ale wrócili do swoich zajęć. - I co? Było coś w szafie? - zapytała siadając na krześle i przyciągając mnie na swoje kolana.
- Nie wiem, spałam z Zaynem na dole. - odpowiedziałam pokazując szereg białych zębów.
- Hej wszystkim. - kolejny chłopak, tym razem z brązowymi włosami i znamieniem na szyi wszedł do kuchni. Zanim złapał się za przeszukiwanie szafek, nachylił się nad Danielle z celem pocałowania ją w usta. Niezbyt zrozumiałam, ale Dan złapała go za koszulkę i odepchnęła. - O co ci chodzi? - rozłożył ręce z pretensją patrząc na dziewczynę.
- Nawet się nie pytaj. - mruknęła Danielle podciągając mnie wyżej.
- Ma okres. - stwierdził loczek odwracając się w naszą stronę i opierając o blat obok kuchenki.
- Zamknij się Styles! - krzyknęła rzucając w niego długopisem, który miała pod ręką. Czyli chłopak z loczkami ma na imię Styles, blondyn Niall to teraz jeszcze muszę dowiedzieć się imienia bruneta.
- Chcesz mi uszkodzić twarz?! Nasze fanki by cię znienawidziły! - zbulwersowany Styles wyciągnął sobie wplątany w jego loki długopis. Wyglądało to trochę śmiesznie, bo z początku miał duże problemy.
- Większego debila od ciebie nie widziałam. - powiedziała przekręcając oczami na co chłopak aż się zatrząsł.
- Gdybyś nie była dziewczyną, przywaliłbym ci! - odpowiedział zamaszyście kiwając głową.
- Ciekawe czym, skoro ty masz żelki zamiast rąk. - głośno wypuściła powietrze ze swoich ust. Styles chciał już jej dogryźć, ale do kuchni wkroczył Zayn.
- Co się tu pali? - popatrzył na wszystkich przeczesując swoje włosy - Naprawdę nie czujecie? Harry spójrz na swoją jajecznice głąbie. - westchnął, po czym uśmiechnął się do mnie i wziął mnie na swoje ręce.
- No nie! - usłyszeliśmy głos pięciolatka wychodzący z ust loczka. - Moja jajecznica! Ciekawe co teraz zjemy, nic nie ma w lodówce..
- Pójdę do sklepu! - zaproponował wesoło Niall unosząc palec do góry.
- Nie! - krzyknął Liam - Zanim zdecydujesz się czy kupić keczup ostry czy meksykański, i poczekasz na dostawę młodych ziemniaków to umrzemy z głodu. Poza tym nakupujesz tak dużo że się nie zabierzesz i będziesz przez kolejne 30 minut próbował dojść. - skończył, a obrażony Horan opadł na krzesło.
*
- Danielle, chodź pojedziemy w trójkę do restauracji. - zwróciłem się do brunetki, kołysząc na rękach umierającą już pewnie z głodu Maxine. Zdjąłem ją ze swoich rąk i kazałem iść się ubrać, sam już to zrobiłem.
- Zaaaynnn. - Niall wyszczerzył się do mnie.
- Właśnie Zaynnnnn. - przeciągnął Hazza stając obok niego.
- Zayuś - dodał słodko Liam. Spojrzałem na nich jak na idiotów.
- Radźcie sobie sami. - wzruszyłem ramionami starając się ich wyminąć. Zrobiłem jedynie krok, a te trzy larwy uczepiły się moich nóg i zaczęły krzyczeć. - Zostawcie mnie. - mówiłem nadal bez emocji. Jednak nie przestali udawać dzieci z buszu i nadal kurczowo ściskali moje łydki.
- Przepraszamy, naprawdę przepraszamy! Pomożemy ci, będziemy odpowiedzialni i będziemy zajmować się Maxie, tylko zabierz nas na śniadanie! - błagali chórem. Musieli to wcześniej przećwiczyć, idioci. Ale z jednej strony moi idioci. Popatrzyłem na nich. Każdy z nich miał teraz minę kota ze shreka. Może i są tymi idiotami, ale są moimi idiotami. Muszę im dać kolejną szansę, w końcu śpiewamy razem w zespolę i resztę życia mam spędzić z nimi.
- Dobra, wybaczam wam. - zaśmiałem się i rozłożyłem ręce, żebyśmy uczcili to wspólnym uściskiem. Co prawda nie był on długi, bo Horan od razu oderwał się i pobiegł do samochodu wrzeszcząc swoje ukochane słowo, czyli "Jedzenie". Liam i Harry pobiegli od razu za nim.
Siedzieliśmy w tej restauracji chyba 4 godziny. Niall cały czas brał dokładkę, bajerując przy tym kelnerkę. Szczerze to mieliśmy niezły ubaw z niego. Zamawianie kotletów z podwójną mizerią to u niego świetny podryw. Kiedy minęły już te cztery godziny zamówiliśmy też obiad, bo w końcu nie opłacało się wracać do domu i znów umierać z głodu, a była godzina można by powiedzieć że wcześnie obiadowa. U nas w domu jemy obiad o 13, a potem po prostu każdy sobie coś tam dojada. No chyba że zdarzy się tak że wstaniemy o 16 po ostrym melanżu. Nawet nie wiedziałem, że z Harrego jest taka opiekunka. Cały czas trzymał na swoich kolanach biedną Maxie, po której minie można było odczytać "zabierzcie mnie od niego". Opowiadał jej różne zmyślone historie z jego życia. Były naprawdę głupie, ale w końcu Harold to Harold. Liam zachowywał się dziwnie. Nic nie mówił, co chwila spoglądał tylko smutno na Danielle. Właśnie, brunetka za nic nie chciała się do niego odezwać, spojrzeć. Siedziała i smsowała, śmiała się z tego jak Maxine wyrywa się Harremu i od czasu do czasu coś tam powiedziała. Czas chyba mijał bardzo pozytywnie. Louisa z nami nie było. Chyba wiedział że w lodówce nic nie ma, więc wcześnie rano pojechał do Eleanor. Tak naprawdę nigdy nam jej nie przedstawił. Zawsze mówił że kiedy indziej, bo teraz nie ma czasu. Nigdy jej do nas nie zapraszał. Z tego wszystkie przypomniałem sobie że już niedługo święta. Ogólnie dzień przed Bożym Narodzeniem spędzamy razem, urządzamy sobie wspólną wigilię, również świętujemy urodziny Lou (dzień wcześniej), więc nasza wigilia wygląda komicznie. Potem rozjeżdżamy się do rodzin. Wigilia w naszym wydaniu jest naprawdę niesamowita.
- Mów do mnie "wujek", zawsze chciałem być wujkiem - powiedział rozpromieniony Harry przytulając do siebie, chyba setny raz, znudzoną Maxie. Siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś durną komedię. Był już wieczór. Louis jeszcze nie wrócił, musi się dobrze bawić u tej całej Eleanor.
- Aha.. - mruknęła dziewczynka i już wyrwała się z rąk Hazzy, po czym ten znów ją złapał i przycisnął do siebie. Zaśmiałem się pod nosem, na co Maxie posłała mi groźną minę.
- Słodziutka taka jesteś, oh. - mówił loczek całując ją po głowię. Biedne dziecko, się tam męczy, ale będę czekał aż w końcu mu przywali i sobie pójdzie.
- Zayn, możemy na słówko? - zapytał Liam wskazując ręką na taras. Pokiwałem zdezorientowany głową i wstałem. O co mu może chodzić. Bałem się że dowiedział się o mnie i o Danielle. Ale raczej to nie możliwe, przecież jesteśmy mistrzami w ukrywaniu się. Założyłem kaptur na głowę i oparłem się o barierkę na tarasie czekając aż zaczniemy rozmowę.
- Nie będzie ci przeszkadzać? - spytałem wyciągając z kieszeni papierosa.
- Nie, nie. - jęknął, a ja odpaliłem fajkę - Wiesz.. chodzi mi o to, że ostatnio u mnie i u Dan jest gorzej.. Nie wiem zupełnie jak ją przeprosić. Cały czas się kłócimy, boję się o nasz związek.
- Kup jej coś, przeproś, zabierz gdzieś. - wzruszyłem ramionami zaciągając się.
- Co? Jak? I gdzie? - zadawał mi te pytania tak jakbym się na tym znał bardzo dobrze.
- Jakiś tam naszyjniczek, ciuszek, pierścioneczek, torebusię, bransoleteczkę, buciki .. - zacząłem wyliczać na palcach i mówić denerwującym tonem. - A tak to to restauracja, albo po prostu weź ją na zakupy i kup co będzie chciała. Od razu polepszy się jej humor.
- To takie zwykłe. - skrzywił się.
- No to zabierz ją kurcze na cmentarz. - westchnąłem nerwowo. - Daje ci takie dobre przykłady, a ty..
- To daj jeszcze jeden rozsądny. Gdzie ty byś zabrał swoją dziewczynę? - próbowałem w tym momencie nie myśleć o Danielle. W końcu nie była moją dziewczyną, ale czułem coś do niej. Rozmowa z Liamem o Dan naprawdę była dla mnie ciężka.
- Do zoo. - rzuciłem pierwsze co mi przyszło do głowy.
- Zoo? - zmarszczył brwi tak jakby nie dosłyszał tego co mówiłem - Skąd taki pomysł?
- Często chodziłem tam z Maxie. Dziewczyny kochają zwierzęta. - uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Maxie ma osiem lat. - spojrzał na mnie jak na idiotę, a ja tylko się zaśmiałem. Rzuciłem papierosa na ziemie i zdejmując kaptur wszedłem do środka.
**
hej wam :3
dodaje ten rozdział, bo już nie chce go pisać i wolę wziąć się za kolejny. wiem, wiem, nie jest długi ani jakiś szokujący, ale pomimo to mam nadzieję że jakoś wam się spodoba :) w następnym planuję trochę więcej akcji i trochę ciekawiej. przypominam o pytaniach, naprawdę dzięki że na nie odpowiadacie bo dzięki temu wiem jak was zaskoczyć albo zadowolić! uwielbiam was xx chciałabym 15 komentarzy i będzie następny, chociaż i tak się pewnie po tygodniu ulituję. macie wakacje, rozumiem że wam się nie chce :p napiszcie chociaż kilka słów, to naprawdę motywuję. jak coś to już wyłączyłam kod, bo teraz sobie przypomniałam. możecie mi zadawać, pytania i polecać się tam na samej górze, wszystko jest do waszej dyspozycji.
jeśli chcecie być informowani lub pogadać to podajcie gg a się do was odezwę :)
Co w tym rozdziale najbardziej wam się podobało?
Zayn będzie dobrym opiekunem?
Siedzieliśmy w tej restauracji chyba 4 godziny. Niall cały czas brał dokładkę, bajerując przy tym kelnerkę. Szczerze to mieliśmy niezły ubaw z niego. Zamawianie kotletów z podwójną mizerią to u niego świetny podryw. Kiedy minęły już te cztery godziny zamówiliśmy też obiad, bo w końcu nie opłacało się wracać do domu i znów umierać z głodu, a była godzina można by powiedzieć że wcześnie obiadowa. U nas w domu jemy obiad o 13, a potem po prostu każdy sobie coś tam dojada. No chyba że zdarzy się tak że wstaniemy o 16 po ostrym melanżu. Nawet nie wiedziałem, że z Harrego jest taka opiekunka. Cały czas trzymał na swoich kolanach biedną Maxie, po której minie można było odczytać "zabierzcie mnie od niego". Opowiadał jej różne zmyślone historie z jego życia. Były naprawdę głupie, ale w końcu Harold to Harold. Liam zachowywał się dziwnie. Nic nie mówił, co chwila spoglądał tylko smutno na Danielle. Właśnie, brunetka za nic nie chciała się do niego odezwać, spojrzeć. Siedziała i smsowała, śmiała się z tego jak Maxine wyrywa się Harremu i od czasu do czasu coś tam powiedziała. Czas chyba mijał bardzo pozytywnie. Louisa z nami nie było. Chyba wiedział że w lodówce nic nie ma, więc wcześnie rano pojechał do Eleanor. Tak naprawdę nigdy nam jej nie przedstawił. Zawsze mówił że kiedy indziej, bo teraz nie ma czasu. Nigdy jej do nas nie zapraszał. Z tego wszystkie przypomniałem sobie że już niedługo święta. Ogólnie dzień przed Bożym Narodzeniem spędzamy razem, urządzamy sobie wspólną wigilię, również świętujemy urodziny Lou (dzień wcześniej), więc nasza wigilia wygląda komicznie. Potem rozjeżdżamy się do rodzin. Wigilia w naszym wydaniu jest naprawdę niesamowita.
- Mów do mnie "wujek", zawsze chciałem być wujkiem - powiedział rozpromieniony Harry przytulając do siebie, chyba setny raz, znudzoną Maxie. Siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś durną komedię. Był już wieczór. Louis jeszcze nie wrócił, musi się dobrze bawić u tej całej Eleanor.
- Aha.. - mruknęła dziewczynka i już wyrwała się z rąk Hazzy, po czym ten znów ją złapał i przycisnął do siebie. Zaśmiałem się pod nosem, na co Maxie posłała mi groźną minę.
- Słodziutka taka jesteś, oh. - mówił loczek całując ją po głowię. Biedne dziecko, się tam męczy, ale będę czekał aż w końcu mu przywali i sobie pójdzie.
- Zayn, możemy na słówko? - zapytał Liam wskazując ręką na taras. Pokiwałem zdezorientowany głową i wstałem. O co mu może chodzić. Bałem się że dowiedział się o mnie i o Danielle. Ale raczej to nie możliwe, przecież jesteśmy mistrzami w ukrywaniu się. Założyłem kaptur na głowę i oparłem się o barierkę na tarasie czekając aż zaczniemy rozmowę.
- Nie będzie ci przeszkadzać? - spytałem wyciągając z kieszeni papierosa.
- Nie, nie. - jęknął, a ja odpaliłem fajkę - Wiesz.. chodzi mi o to, że ostatnio u mnie i u Dan jest gorzej.. Nie wiem zupełnie jak ją przeprosić. Cały czas się kłócimy, boję się o nasz związek.
- Kup jej coś, przeproś, zabierz gdzieś. - wzruszyłem ramionami zaciągając się.
- Co? Jak? I gdzie? - zadawał mi te pytania tak jakbym się na tym znał bardzo dobrze.
- Jakiś tam naszyjniczek, ciuszek, pierścioneczek, torebusię, bransoleteczkę, buciki .. - zacząłem wyliczać na palcach i mówić denerwującym tonem. - A tak to to restauracja, albo po prostu weź ją na zakupy i kup co będzie chciała. Od razu polepszy się jej humor.
- To takie zwykłe. - skrzywił się.
- No to zabierz ją kurcze na cmentarz. - westchnąłem nerwowo. - Daje ci takie dobre przykłady, a ty..
- To daj jeszcze jeden rozsądny. Gdzie ty byś zabrał swoją dziewczynę? - próbowałem w tym momencie nie myśleć o Danielle. W końcu nie była moją dziewczyną, ale czułem coś do niej. Rozmowa z Liamem o Dan naprawdę była dla mnie ciężka.
- Do zoo. - rzuciłem pierwsze co mi przyszło do głowy.
- Zoo? - zmarszczył brwi tak jakby nie dosłyszał tego co mówiłem - Skąd taki pomysł?
- Często chodziłem tam z Maxie. Dziewczyny kochają zwierzęta. - uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Maxie ma osiem lat. - spojrzał na mnie jak na idiotę, a ja tylko się zaśmiałem. Rzuciłem papierosa na ziemie i zdejmując kaptur wszedłem do środka.
**
hej wam :3
dodaje ten rozdział, bo już nie chce go pisać i wolę wziąć się za kolejny. wiem, wiem, nie jest długi ani jakiś szokujący, ale pomimo to mam nadzieję że jakoś wam się spodoba :) w następnym planuję trochę więcej akcji i trochę ciekawiej. przypominam o pytaniach, naprawdę dzięki że na nie odpowiadacie bo dzięki temu wiem jak was zaskoczyć albo zadowolić! uwielbiam was xx chciałabym 15 komentarzy i będzie następny, chociaż i tak się pewnie po tygodniu ulituję. macie wakacje, rozumiem że wam się nie chce :p napiszcie chociaż kilka słów, to naprawdę motywuję. jak coś to już wyłączyłam kod, bo teraz sobie przypomniałam. możecie mi zadawać, pytania i polecać się tam na samej górze, wszystko jest do waszej dyspozycji.
jeśli chcecie być informowani lub pogadać to podajcie gg a się do was odezwę :)
Co w tym rozdziale najbardziej wam się podobało?
Zayn będzie dobrym opiekunem?
42177177 :D
OdpowiedzUsuńJejku kocham sposób w jaki piszesz :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
Mam nadzieję, że szybko pojawi się następny :)
Harry's wife :)
Boziu !! Kocham to !! Wszystko mi się podobało <3333
OdpowiedzUsuńHarry taki słodki ! ;))
Zayn bedzie super opiekunem =>>>
Osobiście wolę żeby Danielle była z Liam'em ;))
Kocham to wiec pisz szybko ! ;*
+Zapraszam do mnie =)
Jejjj !! NAJLEPSZE CO W ŻYCIU CZYTAŁAM :))
OdpowiedzUsuńPopieram Izę.. Danielle z Liamem ale widać, że kochają się z Zayne'em :)
Kocham to i pisz dalej kolejny <333 ~Olkaa
ZAJEBIASZCZE !!! KOcham to ! Nie no pisz to dalejj....i szybciej :D
OdpowiedzUsuńMasz talent nie ma co !!
Super rozdział:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział:D
Najbardziej podobało mi się chyba to, jak Harry przekonał się najbardziej do Maxie. :D To takie słodkie, chociaż Maxine się męczy. xD I wydaje mi się, że Zayn będzie dobry. :D Fajowy rozdział, nie mogę doczekać się następnego. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle to jest supcioo !! Kocham to normalnie xD Pisz to szybko !!! A Hrrry taki słodziak !! Danielle będzie z Zaynem czy Liamem ?? Ja tam bym wolała, żeby z Zaynem ale Liam będzie smutny :(( Kocham pisz dalej !!!
OdpowiedzUsuńNie no ja tu chyba kurwicy dostane <333 Pisz to szybko bo to takie zajebiaszcze, że nie mogę ;33333 Zapraszam do mnie xD
OdpowiedzUsuńcudny, cudny, cudny:* awwww:* Zayn mnie rozczula;]
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:) Jestem ciekawa dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńGenialny!:) Ciekawe co będzie z Dan i Zaynem albo Liam'em. Którego wybierze :)
OdpowiedzUsuńCuż tu dużo mówić uwielbiam cię i twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńJupiiiii!!! Piszę 15 komentarz ;)
OdpowiedzUsuńNie będę tutaj spamować więc piszę tylko ;
Cudownie piszesz ;)
Wyczuwam zgon bo to genialne ;DDD Kocham to !!! Zayn tatuś ale Dnielle i Liam ciekawe co będzie !! Proszę szybciej kocham to !!! =>>
OdpowiedzUsuń